Kamienica na Smuli jest jednym z najbardziej niesamowitych miejsc w całej Warszawie. Skupienie wielu znajomych na przestrzeni 100m2 powoduje iż spotkanie na kawę oznacza przejście się w kapciach przez klatkę a zaproszenie na kolację zapukanie do sąsiedniego mieszkania. Akademicka organizacja przestrzeni w klimatycznej, przedwojennej kamienicy z zachowaniem swoich czterech kątów i chociażby swojego ustawienia talerzy w szafce, tworzy idealnie przyprawioną kombinację bliskości i odrębności. Bo każdy ma towarzystwa tak w sam raz, tyle na ile potrzebuje. Gotowanie zaś, a raczej jedzenie pyszności wzajemnie przygotowywanych jest najbardziej spajającym ogniwem. Nieważne czy jest to wspólne picie herbatki, gotowanie wykwintnej kolacji czy też szybka kawa przed pracą. I stąd pomysł samego bloga. W końcu ja mam chęci, Paweł pomysły a Izzy jedyny działający piekarnik!


Jak to mawiała Julia Child: Bon appétit!

piątek, 29 października 2010

Dzień bez zupy jest dniem straconym!

Wydawałoby się, że idę na łatwiznę. W końcu tak jak rzeczywiście dotrzymuję danego sobie słowa i nie powtarzam przepisu ani ani już ponad trzy tygodnie, tak z drugiej strony w ciągu tygodnia kończy się to na daniach raczej nieskomplikowanych w przyrządzaniu, w tym na zupach właśnie ! Tylko ja naprawdę je lubię. Aksamitne, gęste kremy przydają równowagi słonecznym, aczkolwiek coraz zimniejszym dniom. No i w końcu tą samą zupę, da się za każdym razem zrobić inaczej. No dobra, nie będę już smęcić o tym samym, moja fantazja kulinarna pobudzona ostatnio przez samą okoliczność pisania bloga każdego dnia skłania mnie do poszukiwania coraz to nowych przepisów a nieskończoność smaków jest jak nieskończoność internetu :) dzisiaj konfrontując zasoby lodówki zaopatrzoną raptem w marchewki, kawałek piersi kurczaka i pół puszki mleczka kokosowego zapędziłam się na bloga amerykanki Eriki http://www.inerikaskitchen.com/ którego też serdecznie polecam. Efekty mojej kulinarnej egzaltacji poniżej!


Marchewkowy krem z kurczakiem po tajsku
źródło inspiracji: http://www.inerikaskitchen.com/ ale z modyfikacjami

 

Składniki:
3 łyżki masła
1 średniej wielkości posiekana cebula
ok. 500g utartej marchewki
1 średniej wielkości ziemniak, posiekany w niezadużą kostkę
2 wyciśnięte ząbki czosnku
1 łyżka tajskiej pasty do zup Tom Yom
1 szklanka mleczka kokosowego
2 szklanki bulionu (ja użyłam drobiowego)
połówka piersi z kurczaka, pokrojona w wąskie paski(ja akurat tylko tyle jej miałam, ale to przecież do niczego nie zobowiązuje :P )







W garnku o grubym dnie zeszklić na 2 łyżkach masła posiekaną cebulę, dodać tartą marchewką(ja ją tarłam na grubych oczkach, w końcu i tak przecież potem trzeba wszystko zmiksować). Całość dusić na średnim ogniu przez ok. 4-5min. Dodać wyciśnięty czosnek oraz pastę Tom Yom i dusić jeszcze przez ok. 1 min mieszając przy tym, tak żeby wszystkie składniki się ze sobą połączyły. Dodać rosół, mleczko kokosowe oraz pokrojonego ziemniaka a następnie całość zagotować. Przykręcić ogień i dusić przez ok. 20min, tak żeby warzywa stały się miekkie. Zmiksować.
Kurczaka pokroić na wąskie paseczki i smażyć na reszcie masła przez jakieś 5min. Posypać nim zupę.
Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz