Każdy dzień może nam przynieść nowe inspiracje. Ha, nawet w pracy można przeżyć objawienie kulinarne. Koleżanka zza biurka przywiozła ze Szwecji przepyszne ciasteczka owsiane i od razu wiedziałam, że jest to coś czego nie jadłam w takiej postaci i na co przepis muszę zdobyć. Rozpoczęłyśmy poszukiwania. Po jakimś czasie trafiłam na strony po ... szwedzku. Zdjęcia odpowiadały wyglądem temu co trzymałam w rękach. To było to! Beata w ciągu 10 min zrobiła mi tłumaczenie i wiedziałam już co będę robić wieczorem.
Muszę się przyznać iż przepisy na ciastka owsiane próbuję już od jakiegoś czasu i dopiero dziś odkryłam ich wielką tajemnicę. Wyciąga się je z piekarnika po czasie jaki miał upłynąć, nawet jeśli wydają się nam surowe. Wiem, że pewnie nie jest to jakieś wielkie odkrycie, ale dla mnie, początkującej kucharki było to odkrycie na miarę tego, że ziemia jest okrągła. Tym to sposobem po raz pierwszy mogę wrzucić przepis na ciasteczka owsiane.
Oto one. Tadam!!
Sam przepis trochę zmodyfikowałam i spolszczyłam miary, zresztą ilość półproduktów daje nam naprawdę niewiele ciasteczek, tak więc zmieniłam je tak, aby wystarczyło na trzy blachy po 12 ciastek. W końcu są tak pyszne, że nie sposób się im oprzeć.
Havreflarn czyli szwedzkie ciasteczka owsiane
(szwedzka strona www.recepten.se
tłumaczenie: Beata
a wszystko z moimi modyfikacjami)
200ml masła
200g płatków owsianych
200g cukru pudru
200g mąki
3 łyżki mleka
3 łyżki syropu klonowego lub płynnego miodu (ja użyłam tego drugiego)
2 łyżeczki imbiru
0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
Masło rozpuszczamy, łączymy ze sobą płatki owsiane*, cukier puder, mąkę, proszek do pieczenia oraz imbir. Dodajemy rozpuszczone masło, mleko oraz płynny miód. Całość ugniatamy do momentu uzyskania w miarę jednolitego ciasta. Formujemy małe kulki i rozgniatamy na dość płaskie, kilkumilimetrowe placuszki. Układamy na blasze, ale nie za gęsto, bo naprawdę wyrastają;)
Wkładamy na 5min do rozgrzanego na 200C piekarnika i ani minuty dłużej! Ciastka dojdą po wyciągnięciu. Oczywiście należy je zostawić na blasze do całkowitego ostygnięcia.
*Jako, że chciałam mieć delikatne małe ciasteczka odpowiadające wyglądem tym, które przywiozła koleżanka to przemieliłam płatki owsiane młynkiem tak aby były drobniejsze. Nie była to wtedy do końca ani mąka, ani znowu płatki nie dominowały smaku. Chodziło o zwartą całość smaku i chyba nawet się udało :)
Beata, dziękuję za inspirację!!!
Smacznego:)