Kamienica na Smuli jest jednym z najbardziej niesamowitych miejsc w całej Warszawie. Skupienie wielu znajomych na przestrzeni 100m2 powoduje iż spotkanie na kawę oznacza przejście się w kapciach przez klatkę a zaproszenie na kolację zapukanie do sąsiedniego mieszkania. Akademicka organizacja przestrzeni w klimatycznej, przedwojennej kamienicy z zachowaniem swoich czterech kątów i chociażby swojego ustawienia talerzy w szafce, tworzy idealnie przyprawioną kombinację bliskości i odrębności. Bo każdy ma towarzystwa tak w sam raz, tyle na ile potrzebuje. Gotowanie zaś, a raczej jedzenie pyszności wzajemnie przygotowywanych jest najbardziej spajającym ogniwem. Nieważne czy jest to wspólne picie herbatki, gotowanie wykwintnej kolacji czy też szybka kawa przed pracą. I stąd pomysł samego bloga. W końcu ja mam chęci, Paweł pomysły a Izzy jedyny działający piekarnik!


Jak to mawiała Julia Child: Bon appétit!

niedziela, 14 listopada 2010

Pawek wraca przez Paryż!!!

Koniec szalonego tygodnia. Pawłowy wypad na GWA dobiega końca, a że wraca przez Paryż...
Ostatnio jestem dość częstym gościem na blogu whiteplate a jej miłość do kuchni francuskiej potęguje ją we mnie również. Co ciekawe, to jej zmagania i odkrycia kulinarne uświadomiły mi coraz większy pociąg do pieczenia niż samego gotowania. Bo czy może być cudowniejsze uwieńczenie niż deser ;P
Wszystkie te aspekty razem i każdy z osobna zadecydowały i MUSIAŁAM upiec tartę jabłkową, tym bardziej że mamy świeżą dostawę jabłek prosto z Mazur:) a więc voila:



Tarte aux pommes 

(na podst. The fundamental techniques of Classic Pastry Arts, The French Culinary Institute, zaczerpnięte od WhitePlate którą przy tej okazji serdecznie pozdrawiam:)

Ciasto:
150 g masła
90 g drobnego cukru (ja użyłam na pół normalnego i pudru)
szczypta soli
2 duże żółtka
250 g mąki pszennej
1 łyżka wody

Połączyć wszystkie składniki - można ręcznie lub mikserem. Należy jednak pamiętać, by ciasta nie zagniatać zbyt długo.
Jeśli jest zbyt suche, można dodać jeszcze jedną łyżkę wody.
Ciastem wylepić okrągłą formę do tarty o średnicy 25 cm. Wstawić do lodówki.

W tym czasie przygotować nadzienie:

400 g jabłek do szarlotki 
sok z 1/2 cytryny
75 g cukru (co do cukru to wiadomo, kto jak lubi, osobiście dodałam go mniej)
1 laska wanilii, przecięta wzdłuż (ja użyłam cukru waniliowego oraz aromatu waniliowego bo tylko to było w kuchni, a efekt  i tak był super :P )

Jabłka obrać i pokroić w małą kostkę (o szer. ok. 5 mm)
Wrzucić do garnka, wsypać cukier, z laski wanilii wyjąć nasionka i dodać do jabłek. Wlać 4 łyżki wody i dusić na małym ogniu ok. 15 minut.

Piekarnik nagrzać do 175 st C.
Ugotowane jabłka włożyć do formy z ciastem. Następnie na wierzchu ułożyć w okrąg, zaczynając od brzegu formy, cienko pokrojone plastry jabłka (2-3 jabłka), posypać łyżką cukru i wstawić do piekarnika na 50-60 minut. U mnie piekła się raptem 40 i i tak się przypiekła, tak więc proponuję skonfrontować te dane z własnym piekarnikiem.

Tadam! 



Co ciekawe, po raz pierwszy po prostu przepisuję przepis bez żadnych zmian, bo jest tu szereg przydatnych informacji, na które nie wpadłabym sama, bo skąd niby miałabym wiedzieć, że ciasta nie należy wyrabiać zbyt długo, takich informacji nie ma w książkach kucharskich przecież. 


No i tak wiem, zapiekłam brzegi, ale skoro nawet taka zniknęła szybko z talerza to chyba o czymś świadczy prawda! 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz