Kamienica na Smuli jest jednym z najbardziej niesamowitych miejsc w całej Warszawie. Skupienie wielu znajomych na przestrzeni 100m2 powoduje iż spotkanie na kawę oznacza przejście się w kapciach przez klatkę a zaproszenie na kolację zapukanie do sąsiedniego mieszkania. Akademicka organizacja przestrzeni w klimatycznej, przedwojennej kamienicy z zachowaniem swoich czterech kątów i chociażby swojego ustawienia talerzy w szafce, tworzy idealnie przyprawioną kombinację bliskości i odrębności. Bo każdy ma towarzystwa tak w sam raz, tyle na ile potrzebuje. Gotowanie zaś, a raczej jedzenie pyszności wzajemnie przygotowywanych jest najbardziej spajającym ogniwem. Nieważne czy jest to wspólne picie herbatki, gotowanie wykwintnej kolacji czy też szybka kawa przed pracą. I stąd pomysł samego bloga. W końcu ja mam chęci, Paweł pomysły a Izzy jedyny działający piekarnik!


Jak to mawiała Julia Child: Bon appétit!

środa, 27 października 2010

Multikulturowe kulinarne wspaniałości!

Wczoraj na cincin znalazłam idealny przepis na obecną pogodę. Kremy są chyba najlepszym sposobem na wewnętrzne rozgrzanie organizmu a już zupa serowa! Mniam. Do tego sam przepis nie był specjalnie wysublimowany, wszystko czego potrzebowałam miałam w lodówce i to przesądziło o tym jaki smak zdominuje dzisiejszy wieczór. Nie tylko ja dzisiaj miałam jednak ochotę na pichcenie i poznawanie nowych smaków. Zaczęło się od kuchni holenderskiej i zupy serowej, przebrnęło przez Ukrainę i ichniejszy szampan a skończyło na, no właśnie, powiem tylko tyle że jest to azjatycki przysmak i mam nadzieję, że Paweł w najbliższym czasie opisze resztę. Na zachętę wrzucam zdjęcie owej tajemniczej potrawy, którą zajadaliśmy się wieczorem, na pierwszym planie oczywiście szampan. Tak wiem, brak nam prawdziwych kieliszków do szampana, ale uwierzcie że wcale nie smakował przez to gorzej, a przyznam się nawet, że dopiero teraz patrząc na to zdjęcie zwróciłam na to uwagę.
Anyway, Pawek! Przyszalałeś:)))))))))))



Poniżej zaś moje zmagania z holenderską zupą serową. Miało być 20 minut, było 1,5godziny, ale koniec końców smak wszystko wynagrodził.

 Holenderska Zupa Serowa
(upatrzone na forum cincin, wrzucone przez Seniorkę, a sam przepis z miesięcznika Moje Gotowanie)

fot. PP



Składniki:
150g goudy lub innego twardego sera
3-4 łyżki mąki
5 łyżek masła
bulion drobiowy, ponad litr (ja zrobiłam z kostki, w wersji wege można użyć warzywnego)
żółtko
pół szklanki śmietany
sól, pieprz do smaku


Do talerza:
tost zarumieniony na maśle
pół łyżki pietruszki





Fot. PP

Mąkę przesmażamy z masłem nie rumieniąc. Dodajemy zimny bulion. Gotujemy ok. 8 min stale mieszając aż do uzyskania lekko kremowej konsystencji. Ser ścieramy na tarce o dużych oczkach. Dodajemy do gotującej się zupy małymi porcjami tak, aby nie zlepiał się w kulkę a rozpuszczał* Mieszamy aż cały ser się rozpuści. Doprawiamy solą i pieprzem do smaku. Z solą trzeba uważać bo zarówno bulion jak i ser jest słony. Garnek zdejmujemy z ognia, dodajemy żółtko roztrzepane ze śmietaną, mieszamy. 
Chleb tostowy rumienimy na maśle, wkładamy do talerza, nalewamy zupę, posypujemy pietruszką - ok. pół łyżeczki.

Smacznego!







* z tym rozpuszczaniem sera to jest tak, że muszę się przyznać - nie od początku mi to wychodziło! Zupy nie zagotowałam wrzuciłam cały ser i myślałam że jakoś to będzie. Spowodowało to oczywiście wielkiego gluta i całość musiałam ratować trzepaczką i ponad godzinnym, ciągłym mieszaniem. Koniec końców się udało :) ale na przyszłość radzę ser wrzucać dopiero gdy temperatura cieczy jest naprawdę wysoka i MAŁYMI porcjami.

fot. PP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz