Kamienica na Smuli jest jednym z najbardziej niesamowitych miejsc w całej Warszawie. Skupienie wielu znajomych na przestrzeni 100m2 powoduje iż spotkanie na kawę oznacza przejście się w kapciach przez klatkę a zaproszenie na kolację zapukanie do sąsiedniego mieszkania. Akademicka organizacja przestrzeni w klimatycznej, przedwojennej kamienicy z zachowaniem swoich czterech kątów i chociażby swojego ustawienia talerzy w szafce, tworzy idealnie przyprawioną kombinację bliskości i odrębności. Bo każdy ma towarzystwa tak w sam raz, tyle na ile potrzebuje. Gotowanie zaś, a raczej jedzenie pyszności wzajemnie przygotowywanych jest najbardziej spajającym ogniwem. Nieważne czy jest to wspólne picie herbatki, gotowanie wykwintnej kolacji czy też szybka kawa przed pracą. I stąd pomysł samego bloga. W końcu ja mam chęci, Paweł pomysły a Izzy jedyny działający piekarnik!


Jak to mawiała Julia Child: Bon appétit!

poniedziałek, 18 października 2010

Poniedziałek!

Kolejny dzień bez pójścia do szkoły. Okazuje się, że załatwienie wszelkich formalności związanych z przywróceniem mnie w roli studenta po niefortunnym wykreśleniu mnie z ich grona zajmuje dużo więcej czasu niż się wszystkim wydawało. Terminy, podania, wnioski... I czekam i czas leci. I próbuję zagłuszyć myślenie i gotuje.... w końcu mam na to trochę więcej czasu!

Krem z Ciecierzycy
(podpatrzone u Truskawki tylko proporcje trochę inne)

Składniki:
1 cebula, drobno posiekana
ćwiartka selera, drobno posiekanego
2 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
1 mała suszona papryczka chilli, pokruszona
1 łyżeczka suszonej pietruszki
1,5 szklanki cicierzycy, namoczonej na noc
litr bulionu
dwie, trzy garście drobnego makaronu, u mnie były muszelki
sól i pieprz do smaku
oliwa

W dużym garnku na oliwie podsmażam cebulę i seler. Po chwili dodaję czosnek wraz z suszoną pietruszką i pokruszoną papryczką chilli. Duszę całość jakieś 5-10 minut.
Ciecierzycę odcedzam z resztki wody(chociaż u mnie po nocy to ziarenka tak napęczniały że próbowały wyjść z talerza) i dodaję do duszonych warzyw. Całość zalewam bulionem. Zupę gotuję ok. 40 minut.
Wyciągam z garnka tyle ciecierzycy ile chciałabym oszczędzić przed zmiksowaniem. Resztę traktuję moim blenderem. Dorzucam z powrotem pozostałą ciecierzycę i makaron. Gotuję  tak długo aż makaron zmięknie. (10-15 minut). Doprawiam do smaku solą i pieprzem. Autorka twierdzi, że jest to aboslutnie brzydkie danie i ma racje:) Za to walory smakowe idealnie trafiają w jesień.
Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz